Jakie są 3 najbardziej zabójcze emocje, które odbierają Ci poczucie mocy oraz sprawczości?
Czy wiesz, że jedynie od Ciebie zależy w jaki sposób reagujesz na to co widzisz, słyszysz, myślisz oraz czujesz?
Twoja reakcja oraz jej poziom i skala jest głęboko nieświadoma. Można nad nią świadomie pracować i wyjść zabójczej spirali w dół podnosząc swój poziom inteligencji emocjonalnej. Wtedy Twoja reakcja nie będzie zależna od poziomu wydzielanej adrenaliny i kortyzolu (hormony stresu)
.Dlaczego to tak ważne?Ta pierwotna reakcja odbiera Ci dostęp do płata czołowego oraz intuicji, odpowiedzialnych za kreatywne i twórcze rozwiązywanie problemów, szukanie rozwiązań, a nie wymówek.
Reakcja na bodziec/stresor/wyzwalacz sprowadza Ci do życia takie, a nie inne doświadczenia, adekwatnie do poziomu świadomości. O poziomie świadomości nie świadczy ilość przeczytanych książek, ale MINDFULNESS (sztuka uważnego bycia i życia oraz podejmowanie decyzji i dokonywanie wyborów płynących z intuicji bez racjonalizacji ze strony ego, który usprawiedliwi każdy wybór jako „dobry”, kiedy jesteś w stanie stresu)Jeśli się złościsz, żywisz urazę, zazdrościsz, obgadujesz, pomawiasz, wyśmiewasz się, masz notoryczną potrzebę udowadniania swoich racji, masz poczucie nadużycia czy wykorzystania dopuszczasz do całkowitego rozładowania swojego energetycznego zbiornika odpowiadającego za poczucie własnej wartości, oddając innym klucze do Twojego dobrego samopoczucia, szczęścia, spełnienia. Niskowibracyjne emocje jakie czujesz i którymi się kierujesz, nie zmienią INNYCH, ale ZRUJNUJĄ Ciebie oraz Twój świat.
Statystycznie wedle badań 95% populacji osiąga dojrzałość emocjonalną na poziomie 7 letniego dziecka i nigdy nie dociera do innych zasobów, ani nic z tym nie robi (wykształcenie postawy narcystycznej lub też bierno-agresywnej). Główny napęd – unikanie bólu konfrontacji z prawdą, poszukiwanie natychmiastowej gratyfikacji oraz postawa „należy mi się” jak również ucieczka od jakiejkolwiek odpowiedzialności czy wysiłku twórczego w dokonanie zmiany w sobie.
Twoja relacja jest ze sobą i z innymi pokazuje WSZYSTKO – jest lustrem lub też krzywym zwierciadłem Twojego modus operandi i faktycznego przebudzenia. Zgoda na bylejakość. Na obniżanie swoich standardów. Współuzależnienie i tolerowanie oraz zgadzanie się na brak świeżego powietrza w kontekście czysto empirycznym (przeżytym doświadczeniu) jest dowodem na umiejętność korzystania z wolnej woli i ewolucji.
Trudni/toksyczni ludzie czasem inwestują jedynie w nowe informacje, aby podłechtać swoje ego, ale już nie narzędzia czy nie mają motywacji, ani determinacji do dokonania zmian i wyjście poza wytrenowane lub obserwowane schematy, czy też zbyt mocno się boją swojej własnej nieumiejętności bycia kompletnym/ną poza relacją, rodziną, kolektywem. Nie inwestują w zmianę swojego zachowania i podnoszenia kompetencji miękkich (inteligencja emocjonalna). Rozwój w kontekście empirycznym NIGDY się nie kończy. Nie podejmujesz decyzji, nie dokonujesz nowych wyborów, nie ryzykujesz, nie ma nowych konsekwencji. Nie ma innej drogi niż droga po ciemku w ciszy w zaufaniu w swój prywatny GPS, który trzeba poznać. W tej ciszy i ciemności nauczysz się o sobie wszystkiego, doświadczysz epickich upadków jak i tryumfalnych zwycięstw. Bez niczyjego wsparcia.
Brak zaufania własnym kompetencjom, nieustanne porównywanie się z innymi, obawa przed prawdziwą niezależnością i wolnością, która nie pochodzi z zewnątrz i nie pozwala na zawieranie relacji nowej ery. Nie tylko tych intymnych, ale wszystkich. Deficyty pochodzące z wczesnego dzieciństwa ma każdy z nas i projektuje na schemat na budowanie takich czy innych relacji.
To jeden z moich ulubionych cytatów Wielkiego Mistrza idealnie opisujący ludzi oderwanych od Źródła wszelkiej kreacji, nieposiadających własnego zasialania, dostępu do intuicji, żywiących się niskowibracyjnymi energiami energiami braku poczucia własnej wartości, zazdrości, zawiści, małostkowości, pielęgnowania urazy, braku elementarnej odpowiedzialności za swoje własne życie i jego skutki pochodzącej ze środowiska i innych ludzi.
Mantra dla Obrażonych
„Jestem takim ważnym indorem, że nie mogę pozwolić, aby ktoś postępował zgodnie ze swoją naturą, jeżeli mi się to nie podoba. Jestem takim ważnym indorem, że jeśli ktokolwiek powiedział albo postąpił inaczej, niż się spodziewałem – ukarzę go swoją obrazą. O tak, niech dostrzeże, jak ważna jest moja obraza, niech spadnie ona na niego jako kara za jego zachowanie. Przecież jestem ważnym, bardzo ważnym indorem!
Nie cenię swojego życia.
Do tego stopnia nie cenię swojego życia, że nie jest mi żal tracić jego bezcenne minuty na pielęgnowanie urazy. Zrezygnuję z minuty radości, z minuty zabawy, z minuty śmiechu i oddam te minuty kultywowaniu własnej frustracji. Jest mi obojętne, że z tych minut złożą się godziny, z godzin – dni, z dni – tygodnie, z tygodni – miesiące, a z miesięcy – lata. Nie jest mi żal spędzić lata swojego życia w stanie obrazy – przecież moje życie nie jest wcale cenne.
Nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem.
Do tego stopnia nie potrafię spojrzeć na siebie z boku, ze nigdy nie zobaczę swoich ściągniętych brwi, nadąsanych warg, swojego zbolałego oblicza. Nigdy nie ujrzę, jak bardzo jestem śmieszny w tym stanie i nigdy nie roześmieję się z powodu swojej nieadekwatności. Nigdy. Przecież nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansu.
Jestem bardzo urazowy.
Jestem tak bardzo urazowy, że muszę przez cały czas strzec swojego terytorium i reagować obrażaniem się na każdego, kto na nie wkroczył. Powieszę sobie na czole tabliczkę: „Uwaga! Zły pies!” i niech no tylko ktoś spróbuje jej nie zauważyć! Otoczę swoją urazowość wysokim murem i będę miał gdzieś, że przez te mury nie widzę, co dzieje się na zewnątrz – przynajmniej moja urazowość będzie bezpieczna. Przecież jest mi tak bardzo droga.
Zależę od innych.
Tak bardzo zależę od innych, że nie przegapię ani jednego spojrzenia, ani jednego słowa, ani jednego gestu. Będę stale obserwować innych, będę oceniać każde ich zachowanie w stosunku do mnie i jeśli zdecyduję, że nie jest ono właściwe, to natychmiast pokażę im, w jakim stopniu nie mają racji! Obrażę się, by ukryć, jak bardzo jestem zależny od innych.
Jestem niewolnikiem.
Jestem niewolnikiem słów i zachowań innych ludzi. To od nich – moich panów – zależy mój nastrój, moje uczucia, moja samoświadomość. To nie ja – to oni są za to odpowiedzialni. To nie ja – to oni są winni temu, co się ze mną dzieje. To nie ja – to oni powinni coś zrobić, żebym poczuł się lepiej. Tak, lubię być marionetką – przecież jestem niewolnikiem innych.
Zrobię z muchy słonia.
Wezmę tę na wpół zdechłą muchę i zareaguję na nią swoją obrazą. Nie napiszę w pamiętniku, jak piękny jest świat – napiszę, jak podle mnie potraktowano. Nie powiem przyjaciołom, jak bardzo ich kocham – poświęcę cały wieczór na opowiadanie o tym, jak bardzo mnie sponiewierano. Będę musiał wpompować w muchę tyle swoich i cudzych sił, by uczynić z niej słonia. Przecież muchę można łatwo przepędzić, a słonia – nie. Dlatego nadymam muchy do rozmiarów słoni.
Jestem ubogi.
Jestem na tyle ubogi, że nie mogę znaleźć w sobie okruchów wielkoduszności – by wybaczyć, okruchów autoironii – by się roześmiać, okruchów szczodrości – by nie zauważyć, okruchów mądrości – by się nie przyczepić, okruchów miłości – by przyjąć z pokorą. Ja po prostu nie mam tych okruchów, przecież jestem bardzo, bardzo ograniczony i ubogi.
Jestem nieszczęśliwy.
Jestem tak bardzo nieszczęśliwy, ze słowa i uczynki innych ludzi stale dotykają mojego nieszczęścia. Przecież jestem bardzo ważnym indorem, ale nie cenię swojego życia, nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem i kocham nadymać muchy, jestem bardzo urazowy, zależny od innych oraz ubogi. Nie obrażajcie mnie, tylko mi współczujcie. Bo jestem bardzo nieszczęśliwy”.
Osho
A jaką Ty masz relację ze sobą? Czy jesteś połączony z duszą? Gdzie, z kim i jaką energią ładujesz swój akumulator?
Możesz to sprawdzić: