Czy poświęcasz swoje prawdziwe ja w relacji?
Ten artykuł nie jest adresowany jedynie do kobiet. W mojej praktyce spotykam się często z sytuacjami, kiedy to mężczyzna daje wmanewrować w związek z uzurpującą, skrajnie zazdrosną i zaborczą kobietą, potulnie zgadzając się na jej zasady.
Toteż poniższy tekst powinien uruchomić system alarmowy bez względu na płeć.
Prawdopodobnie każdej kobiecie pół życia zajmuje dojście do odkrycia jakie ma prawa w swojej bliskiej relacji z partnerem.
Większość z nas odebrała bardzo staranny brak świadomości i niewiedzy na temat własnej godności, seksualności, komunikacji potrzeb w związku konfrontując się ze ścianą milczenia rodziców, nauczycieli oraz lansowanych religijnych, kulturowych i społecznych norm, co kobiecie przystoi, a co nie. Jedyne co zakodowane głęboko w nieświadomości oraz w dna od pokoleń jaskrawo uderza mnie w rozmowach z kobietami, z którymi pracuję – najpierw mamy zaspokajać potrzeby innych, poświęcać się dla rodziny, same pozostając wyczerpane, głodne oraz skrajnie wypalone, prowadząc dom, kształcąc się, rodząc i wychowując dzieci, mieć wyrzuty sumienia, że chcemy się spełniać zawodowo a tym samym pozostawać perfekcyjne w tych wszystkich rolach i cieszyć się oraz nie narzekać, być gotowe na seks o każdej porze dnia i nocy. Codziennie konfrontujemy się z „wzorcem absolutnego piękna” uderzającego z bilboardów stając w konkury z wyfotoszopowanymi lalami, które są dziełem grafików, a nie natury, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że nic nie jesteśmy warte. Bycie żoną, matką oraz kobietą spełniającą się zawodowo to zadanie dla sztabu ludzi, a nie dla jednej osoby. Nikt nie jest w stanie sprostać takim naciskom, bez uszczerbku na własnym zdrowiu fizycznym i psychicznym. Czas zacząć mówić o tym głośno, jeśli naszym wspólnym dobrem jest zmiana świadomości oraz wychowanie następnego pokolenia bez objawów frustracji, depresji, głębokich traum psychicznych i fizycznych.
Absolutnie każda/y z nas ma minimum 12 praw, które muszą być respektowane w każdej relacji, aby żyć godnie. Drogie Panie/Panowie to leży w waszych rękach, w waszej komunikacji! Dość już milczenia owiec!
Prawa, które wymieniam poniżej są elementarne dla każdego, bez względu na płeć w zdrowym związku. Jeśli ich brak nasze poczucie własnej godności i tożsamości zostaje wyparte i zepchnięte, prowadząc do zasadniczego kryzysu na wszystkich polach życia. Zamiast wzrostu i rozwoju doświadczamy utknięcia oraz życia w klatce. Negowanie tych praw prowadzi do niemej zgody na przemoc i abdykowania własnej woli dla „świętego spokoju” i pogłębienia się traum. Nie ma znaczenia czy pozostajesz w stałym związku czy też Twoje relacje są okazjonalne, tylko romantyczne czy też intymne. Zawsze jest czas, aby negocjować te prawa, nawet jeśli brak Ci śmiałości czy odwagi. Bez jasnej komunikacji nie zmienisz tego w czym boleśnie tkwisz! Nie musisz poświęcać siebie, swojej autentyczności i zgadzać się na warunki, które depczą Twoją godność.
- Mam prawo do wyrażania i zaspokajania swoich potrzeb.
Związek czasem oznacza konsensus (a nie kompromis! – gdzie ktoś traci!) pomiędzy naszymi potrzebami, a potrzebami partnera, nie mniej jednak zawsze powinnaś o nich rozmawiać, bez lęku, że go urazisz, a co gorsza, że on odejdzie. Macie się wzajemnie wspierać, aby wasze wspólne życie było spełnione pod każdym względem. Nie możesz milczeć! Nawet jeśli temat rozmowy jest trudny, a słowa utykają Ci w gardle.
- Mam prawo do równowagi w dawaniu i braniu.
To naturalne, kiedy wspierasz partnera po ciężkimi wyczerpującym dniu, po konflikcie w pracy, w przewlekłej chorobie lub depresji. Masz prawo oczekiwać równie intensywnej troski i poświęcenia uwagi, kiedy Ty jesteś w potrzebie. Kobiety w szczególności mają skłonności do porzucania wszystkiego i zapominania o sobie, kiedy partner jest w potrzebie. Nie pomożesz efektywnie nikomu, jeśli sama jesteś wyczerpana, wypalona i pozostawiona bez jakiegokolwiek wsparcia. Masz pełne prawo do tego, aby Twój partner, kiedy Ty jesteś w potrzebie okazywał Ci tyle samo troski i zaangażowania co Ty jemu.
- Mam prawo do wyrażania swoich uczuć.
Twoje uczucia leżą w Twojej gestii, tak samo jak Twojego partnera. Co nie oznacza, że masz się z tym borykać sama. Bez znaczenia czy Twoje uczucia są racjonalne czy też nie, masz prawo o nich mówić i oczekiwać, że partner okaże Ci szczere zrozumienie. Kobiety przez całe tysiąclecia cierpią, będąc w przeciwieństwie do mężczyzny przede wszystkim ciałem emocjonalnym, podczas, gdy on jest głównie ciałem mentalnym. Oskarżane o histerię lub brak logiki w okazywaniu uczuć i emocji, konfrontują się z seksistowskim i niesprawiedliwym traktowaniem, kiedy mężczyzna pozostaje głuchy i nie słucha, bo tak jest mu wygodnie. Partnerowi, któremu zależy na ukojeniu kobiety w jej emocjach nie nastręczy problemu nauczenie się poprzez komunikację, co i jak może zrobić, aby ulżyć i pomóc swojej partnerce w osiągnięciu harmonii. To jest kwestia chęci! Większość kobiet potrzebuje wypłakać się w mankiet, przytulić się i usłyszeć kilka ciepłych słów. Zdrowy energetycznie mężczyzna jest w stanie zapewnić swojej kobiecie przestrzeń oraz akceptacje WSZYSTKICH emocji, nie ucieka kiedy ona jest zła, krzyczy czy płacze. Ucieka jedynie mięczak bez kręgosłupa, jak pies z podkulonym ogonem, nadając jej metkę histeryczki, egzaltowanej mimozy, nadwrażliwej i niedostosowanej społecznie istoty.
- Mam prawo do satysfakcji podczas intymności.
Masz prawo mówić głośno, co sprawia Ci przyjemność i jak lubisz być pieszczona. Pamiętaj to bardzo delikatny grunt, a Twój partner może nie mieć pojęcia, o co Ci chodzi. Nie ma nic wstydliwego i zdrożnego w tym, jeśli opowiesz mu o swoich fantazjach, oczekiwaniach, bez jasnej komunikacji, że poza piersiami i wzgórkiem rozkoszy masz jeszcze tysiące miejsc, których pieszczoty doprowadzają Cię do wrzenia. W szkole nie uczą sekretów Ars Amandi – to jest wasze wspólne pole doświadczeń i odkryć. W sypialni i poza nią może być fantastycznie i za każdym razem inaczej, głębiej, nawet po kilkudziesięciu latach razem. To kwestia fantazji i chęci. Nie musisz się godzić na to, co tylko jego uszczęśliwia, a dla Ciebie jest drogą przez mękę. Zawsze znajdzie się coś co porywa Was oboje. Wasze wspólne zbliżenie to satysfakcja dla obojga, nie możesz ignorować i rezygnować z siebie, by zaspokoić tylko jego. Jak wejść w nową jakość intymności – czytaj TUTAJ
- Mam prawo do stawiania swoich granic intymnych i do ich respektowania.
Nie ma nic złego ani zdrożnego w komunikacie: nie mam dziś ochoty na sex, albo nie chcę kochać się w ten sposób. Nie ma znaczenia jak długo jesteście ze sobą, znasz swoje ciało, co je uszczęśliwia i kiedy. Kiedy Twój partner naciska lub się wścieka, nie umie respektować ani szanować tego co komunikujesz, przemyśl co wspólnie możecie zmienić w waszej intymności bez poczucia zawodu, niespełnienia lub winy. Jeśli pozostaje oporny może nadszedł czas, aby zakończyć tą relację. O stawianiu granic więcej TUTAJ
- Mam prawo do bezpiecznego seksu.
Masz prawo pytać i uzyskać szczere informacje od partnera na temat jego zdrowia oraz chorób przenoszonych drogą płciową, domagać się testów i elementarnej uczciwości w odpowiedzi na pytanie czy jesteś jedyną osobą z którą sypia. Drugim tematem spychanym poza świadomość jest przekonanie, że to kobieta ma zadbać o zabezpieczenie się przed przypadkową ciążą. Coraz więcej kobiet nie chce używać hormonalnej antykoncepcji w świetle ujawnianych na szeroką skalę wyników badań o ich toksyczności. Intymność i odpowiedzialność nie spoczywa jedynie na barkach kobiety, ona nie może dźwigać całego ciężaru skutków ubocznych odbijających się na jej zdrowiu oraz niekiedy życiu, aby mężczyzna bez ponoszenia jakiekolwiek wysiłku i konsekwencji zdrowotnych mógł być spokojny. To jest temat do bardzo poważnej dyskusji i łamania stereotypów. Wystarczy podnieść temat wazektomii lub przedyskutowania nauki tantrycznych męskich praktyk injakulacji przez mężczyznę, (jeśli macie już komplet potomstwa w domu), aby przekonać się czy sypiasz z egoistycznym tchórzem, czy też Twój partner traktuje Ciebie oraz wasz związek poważnie. Masz pełną jasność kim jest Twój partner i na czym/kim mu zależy. Musisz sama ustalić swoją strefę komfortu oraz poziom ryzyka i nie dawać się zbywać. To my drogie panie edukujemy jak mężczyźni nas traktują. Masz odwagę o tym rozmawiać z partnerem/partnerką?
Czy porozmawiasz jak przy okazji dowiesz się, ze jesteś nosicielem/ką WZC lub B, HIV czy Kiły? Czy wiesz, że komplet badań WR, HIV, Hcv, Hbs kosztuje mniej niż 100 zł?
- Mam prawo do utrzymywania kontaktów towarzyskich poza swoim związkiem.
Nie musisz, a nawet nie powinnaś rezygnować ze swoich znajomych i przyjaciół oraz kontaktów z nimi, kiedy się z kimś zwiążesz. Dotychczasowy schemat dedykowania czasu na swoje zajęcia może ulec zasadniczej zmianie kiedy wchodzisz w stały związek, nie mniej jednak Twój partner nie ma prawa uzurpować sobie prawa do tego, abyś rezygnowała z tego co Cię uszczęśliwia – z przyjaciół, rodziny, zainteresowań, hobby czy też pasji. Osoba, która ma problem w akceptacji w 100% kim Ty jesteś i jak się realizujesz musi się skonfrontować z nauczeniem się respektowania cudzych granic, wyzbyć się potrzeby kontroli. Jeśli takie zachowania mają miejsce bardzo poważnie się zastanów czy żyjesz w partnerstwie czy w niewolnictwie i czy to Ci odpowiada. Nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej, jeśli choć raz ustąpisz. Masz prawo do wsparcia w swojej samorealizacji.
- Mam prawo do zabierania głosu w sprawach, które bezpośrednio mnie dotyczą.
Dla osób żyjących pod jednym dachem, wspólny budżet i decyzje finansowe są tematem zasadniczym i zawsze wymagają wspólnych uzgodnień. Wasz wspólny majątek i finanse są waszą wspólną sprawą i dobrem. Niedopuszczalne jest ograniczenie Cię finansowo lub tez wydzielanie Ci środków, kiedy to Twój partner jest finansowo głównodowodzącym. Co Ciebie nie zwalnia, abyś dbała o swoje finanse, bez zasłaniania się dzieckiem, ekonomią czy bezrobociem! Dla zdrowych energetycznie rodziców dziecko jest największym motywatorem, a nie przeszkodą! Czy i ty wychowujesz energetyczną kalekę na swój wzór i podobieństwo? Zajrzyj tutaj.
Tak samo masz prawo do prywatności – buszowanie po Twoim portfelu, torebce, komórce, komputerze, mediach społecznościowych, mailach stawia Twojego partnera w bardzo słabym świetle i nie możesz się godzić, aby ktokolwiek okazywał Ci elementarny brak zaufania i szacunku do prywatności. Twój system alarmowy powinien natychmiast zareagować na jakąkolwiek próbę ubezwłasnowolniania Cię, kontroli oraz szczegółowego odpytywania. Pytanie – czy ty jesteś sam/a uczciwa/y wobec siebie, czy też ukrywasz coś, o czym Twój partner powinen wiedzieć? Jeśli sądzisz, że zdrada się nie wyda to jesteś w błędzie – o konsekwencjach energetycznych i karmicznych chyba nie trzeba tutaj więcej dodawać….
- Mam prawo do okazywania mi szacunku w miejscach publicznych jak i prywatnie.
Jakakolwiek przemoc słowna, emocjonalna, mentalna czy fizyczna pod Twoim adresem jest niedopuszczalna, tak samo jak zawstydzanie Cię czy tez uwłaczanie Twojej godności. Masz prawo do traktowania na równi, nie jesteś dzieckiem, ani niczyją służącą/ym. Masz prawo mówić co Ci nie odpowiada, a partner musi to szanować i respektować.
- Mam prawo do zmiany i do wzrostu świadomości.
Na szczęście nikt nie jest tą samą osobą w wieku 40 lat w porównaniu do tego kim był jak miał lat 20. Zdrowe związki z długim stażem wzrastają i zmieniają się wraz z ludźmi, którzy je tworzą, znajdując i wdrażając nowe pomysły i sposoby, kiedy stare schematy już nie zdają egzaminu. Nie mniej jednak większość ludzi z niepokojem i lękiem obserwuje jak ich partnerzy zmieniają się w sposób zasadniczy i naciskają na powrót „do normalności”. Odnosi się to między innymi do duchowości, zmiany upodobań seksualnych, nowych pasji czy zainteresowań. Czasem te zmiany sprawiają, że nie czujesz się już kompatybilna/y ze swoim partnerem/ką, gdyż on/a głęboko tkwi w egotycznym oporze przed zmianą i postępem oraz rozwojem i nie jest nim zainteresowany/a. To naturalne, że on/a czuje się skrzywdzony/a, zmieszany/a, smutny/a, a nawet wściekły/a. Nie mniej jednak naturalne nie jest, kiedy zachowuje się jakbyś zrobił/a coś źle, naciska na stagnację, rezygnację ze swoich potrzeb ewolucji i poświęcenia dla niego/niej. Nigdy tego nie rób. Przyszłaś/przyszedłeś tutaj po SIEBIE. To twoja konewka musi najpierw być pełna, abyś mogła/mógł podlewać kwiaty (innych). Będąc pustą/pustym i sfrustrowaną/ym hodujesz wokół siebie pustkę i pustynię.
- Mam prawo do bezpieczeństwa w swoim domu.
Twój dom jest Twoją fizyczną oazą bezpieczeństwa, gdzie za zamkniętymi drzwiami jest spokój i wsparcie, a nie dramat i krzywda. Nawet jeśli Twój partner nie stosuje wobec Ciebie bezpośredniej przemocy, ale Ty i wasze dzieci jesteście świadkami dewastacji mienia, zastraszania, pijaństwa i awantur nie ma jakichkolwiek racjonalnych podstaw, aby pozostawiać w czymś tak skrajnie toksycznym.
- Mam prawo do zakończenia związku, który Cię unieszczęśliwia.
Wiele związków zmaga się z nieporozumieniami i rozbieżnością oczekiwań i ich eskalacją. Można rozważyć różnorakie terapie, kompromis (wariant, gdzie ktoś traci, a ktoś zyskuje przewagę, gdzieś istnieje poczucie nadużycia), o wiele lepsze jest wypracowanie wspólnie nowej ścieżki. Jednak jeśli wyczerpałaś/łeś wszystkie dostępne narzędzia, aby Twój związek był dla Ciebie satysfakcjonujący, masz prawo do tego, aby bez rozdrapywania ran i szarpaniny się rozstać nawet jeśli są wspólne dzieci, majątek lub też biznes. Nie ma sytuacji bez wyjścia i bez rozwiązania. Zmiana jest bolesna przez pewien czas, ale pozostawanie w czymś co Cię skrajnie unieszczęśliwia jest jeszcze gorsze. A być może to właśnie Ty, powodujesz, że mężczyzna wycofuje swoje zaangażowanie? Być może nie wiesz dlaczego tak się dzieje, gdzie popełniasz zasadniczy błąd? Jak go zatrzymać? – przeczytaj TUTAJ
Trzymanie się powyższych zasad nie czyni Cię wymagającą, a jeśli ktoś twierdzi inaczej ma zasadniczy problem w postrzeganiu roli, wartości oraz rangi spełnionej i szczęśliwej kobiety, która pełna szacunku do siebie, głęboko zaspokojona i szczęśliwa daje fundament do prawdziwego partnerstwa, gdzie miłość, komunikacja, zaufanie, integralność, szacunek wyznacza nowy paradygmat relacji na miarę XXI wieku.
Prawdą jest, że zasługujesz na to wszystko jako bezwzględne minimum. Jeśli konfrontujesz teraz jaki jest Twój związek i zauważasz pogwałcenie tych 12 zasad nie powinnaś w jakikolwiek sposób czuć się winna. Stanie w pełni swojej kobiecości i mocy wymaga trochę wprawy oraz czasu i z początku nie jest łatwe.
Nie mniej jednak jest coraz więcej osób, które mogą pomóc Ci odnaleźć swoją własną tożsamość, uleczyć głęboko skrywane traumy, negację własnej wartości, abyś mogła się cieszyć życiem pełną piersią i odnalazła to co Cię uszczęśliwia.
Do czego prowadzi brak asertywności?
Co zwykła kobieta może zrobić zaraz, aby skończyć z paradygmatem przeczytasz TUTAJ