Kiedy człowiek jest prawdziwie zaangażowany w związek możesz się spodziewać, że…
No właśnie – czego Ty pragniesz doznać, aby poczuć się KOCHANA, WIDZIANA, zaopiekowana, abyś miała poczucie, że żyjesz pełnią?
Co jest w tym procesie KOCHANIA niezbędne dla Ciebie?
Bez czego nie możesz żyć?
Pasja i ogień jest jedynie tam, GDZIE jest czystość biologiczna, energetyczna, mentalna, psychologiczna oraz duchowa.
Tam, gdzie intencja na związek pochodzi z miejsca światła, pełni a nie potrzeby.
Relacja ma cudowny, piękny wspólny mianownik, a ludzie w niej mają za sobą przepracowane swoje własne wyzwania jak i nie mają potrzeby, aby terapeutyzocwać lub nie daj Boże zmieniać partnera.
Każdego cechuje zdrowy rozsądek jak i pełna dobrowolność.
Mogę nauczyć Cię jak tworzyć związki oparte na BEZWARUNKOWEJ MIŁOŚCI jak i akceptacji, a nie na współzależności czy też potrzebie, lęku kontroli czy rolach modelowych.
Ten staroparadygmatowy wzorzec oparty na przewadze, kontroli, kompromisie, przewadze, dramacie, bylejakości odchodzi i nie wróci, gdzie jest przymus – bo są dzieci, kredyt, bo sobie ślubowaliśmy.
I NIKT nie dostaje tego czego PRAGNIE, bo się „kochamy”.
To nie jest żadna miłość, kiedy obniża się swoje standardy, wartości, ambicje, cele, aby tylko nie zostać na lodzie.
Twoja klarowność jest bezcenna.
Zanim zainwestujesz swój bezcenny czas, pieniądze, uczucia, emocje, życie.
To nie jest żadna miłość, kiedy obniża się swoje standardy, wartości, ambicje, cele, aby tylko nie zostać na lodzie.
Miłość jest wymianą poczucia własnej wartości jak i własnych zasobów.
„Rodzina jest najważniejsza” z zatraceniem swojej tożsamości, poświęceniem, konformizmem, zgodą na bylejakość nie działa od dawna dla świadomych ludzi i ma przełożenie na całe koło życia i wszystkie jego aspekty. To oznacza, że tożsamość jest zbudowana na zewnętrznym świecie, jaki podlega przymusowej kontroli.
To sprowadza jedynie bardzo poważne konsekwencje zdrowotne, emocjonalne, mentalne, zaburzenia osobowości, zatraca duszę dla wszystkich w takiej pułapce, gdzie relacja daje iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa jak i fałszywej przynależności.
Jeśli ja odgrywam rolę narzuconą przez zewnętrzne autorytety – inni również – czyli wszyscy kłamią.
Jakie konsekwencje zatem można sprowadzić do życia z takim energetycznym równoważnikiem?
Jeszcze więcej szopki, pozorów, udawania, kłamstwa oraz iluzji i oderwanie od własnej boskości.
Uwalniając siebie będąc bezkompromisowo autentycznych w zgodzie z sobą, uwalnia się wszystkich.
Zdrowy człowiek nie pozostaje tam, gdzie nie ma przestrzeni na indywidualny rozwój jak i wzrost, autonomię, autorytet czy innowację.
Związki CZYSTE, bez oczekiwań, które rządzą się prawami nowej ERY, pozbawione są ciśnienia, manipulacji, kontroli, dogmatu, moralistycznego osądu, forsowania swojego zdania czy wizji, bez zamachu na swoją własną lub cudzą suwerenność.
Do tego trzeba bardzo dużo kompetencji, a przede wszystkim trzeba się pochylić jedynie nad sobą i swoją intencją.
Zobaczyć swój cień oraz jego destrukcję CZYTAJ odwagę do konfrontacji z tym co wyparte do nieświadomości, przeprojektowane jak i przeniesione.
Wolność ma wiele twarzy – zwłaszcza ta w relacji.
Mężczyźni idą po swoją niezależność oraz suwerenność, jak najdalej od kobiet, które nadal mentalnie i emocjonalnie pozostają w prawach i mrokach średniowiecza – „mój Ci on”, rycerz na białym koniu, który mnie uratuje, będzie utrzymywać, kupować brylanty, będzie tylko ze mną na wieki wieków.
Chcesz relacji nie z tej ziemi – potrzebujesz zrozumieć, że ty masz się stać istotą wolną od dogmatów, ról oraz tego wszystkiego co wmawiano Ci od dzieciństwa.
Jeśli staniesz się niezależna, czerpiąca z własnych zasobów, wtedy i tylko wtedy pojawi się mężczyzna jakiego pragniesz.
Ale on nie pragnie sieroty – on pragnie kobiety mocno stojącej na ziemi, która emocjonalny szantaż, prostytucje oraz kontrolę ma dawno zintegrowaną.
Nie pomoże Ci żaden kamuflaż w postaci „zrobienia się na laskę”, ubrania od projektantów, buty i cały ten „pseudo-inafluenserski” blichtr.
Ten mężczyzna, którego chcesz widzi przez całą tą desperacką otoczkę, co jeszcze nie leży w zasięgu twoich kompetencji relacyjnych i nie da się nabrać na jakiekolwiek socjo-sztuczki – jakich się naczytałaś w poradnikach lub zaobserwowałaś. Netlixowskich seriali.
Zwłaszcza jeśli Twoją strategią jest granie „trudnej” do zdobycia, odegrania przedstawienia w sypialni wzorowanego na filmach xxx.
Możesz próbować udawać ekstazę, tylko to nie przejdzie.
Ten mężczyzna, którego pragniesz dedykował czas oraz środki na swoją edukację jak i praktykę w sztukę ars amandi i wie, że grasz.
Możesz zagrać RAZ.
Albo będziesz bezkompromisowo sobą, albo będziesz sam/a w związku jaki podcina Ci skrzydła z identycznym komikiem.
Porzucenie wyuczonej roli, oznacza przyprowadzenie do relacji swojego potencjału kompetencji jak i bezbronności.
Umiejętność kwalifikacji ludzi zdolnych do miłości to kompetencje oraz wprawa.
Obraz relacji w jakich jesteś jest odbiciem ciebie jedynie.
Nie możesz dostać tego, czego sama nie ucieleśniłaś, nie zintegrowałaś czy też zinternalizowałaś.
Ucieleśnienie to jest proces na całe życie – maraton, a nie sprint.
Żaden JEDEN warsztat czy sesja niczego nie załatwi, bo każdy mierzy się z czymś innym i ma INNY POTENCJAŁ!
Chcesz więcej – daj z siebie więcej SIEBIE, weź odpowiedzialność za miejsce z jakiego zaczynasz, za swoje wzorce, role, wytrenowane zachowania, przekonania, dystorsje, projekcje, przeniesienia, kiedy nie dostajesz tego czego chcesz.
Nie dostajesz, bo nie porzuciłaś teatrzyku – dystans między tym kim jesteś a PERSONĄ jest widoczny dla każdego z kim wchodzisz w interakcje.
Kultywowanie wytrenowanego wzorca jaki nieświadomie ora do gołej ziemi każdy dobrze rokujący związek w 3 minuty, kiedy wychodzi z ciebie cały niezintegrowany cień i Twoje „tak, ale” jak i wymówki, przekonania na jakich stoi Twój świat.
Jeśli jeszcze nie masz czy nie doznajesz tego czego chcesz – uznaj, że to w co wierzysz jak i robisz dalece Ci nie służy!
Możesz nie zaczynać, ani nie brać odpowiedzialności i brać udział w trójkącie dramatycznym i pić z kałuży.
Twoje życie i to co w nim jest policzalnie: czas, pieniądze, zdrowie, jakość relacji są odpiciem tego co dałaś światu.
Niczym mniej ani niczym więcej.
Jeśli to Ci się nie podoba, a to jest wyzwanie między JEDYNIE tobą, a TOBĄ to czas na głęboką auto-refleksję i głęboką retrospekcję, gdzie idę wbrew swojej matrycy.
Twój związek jest odbiciem wszystkiego co się dzieje w 10 wymiarach w twoim napędzie operacyjnym i odzwierciedla, ile wolnej woli egzekwujesz w swoim życiu.
Moc (miłość, pieniądze, czas, zdrowie, spokój) = realizacja POTENCJAŁU + samodzielność w myśleniu i działaniu + dyscyplina +odpowiedzialność.
Albo zrobisz generalne porządki albo nie.
Żaden człowiek, żaden psycholog, terapeuta, coach, żaden warsztat, żadna sesja nie jest w stanie zmienić Ciebie ani Twojego życia jak i percepcji, oddychać za Ciebie i dokonać zmian za Ciebie. Tylko TY jesteś w stanie to zrobić.
Uleczyć wewnętrznego dziecka uciekającego rozpaczliwie przed porzuceniem w świat kontroli iluzji i zachowań auto destruktywnych, wyprostować kognitywnych dystorsji w praktyce, wstrzyknąć przez osmozę poziomu inteligencji emocjonalnej, wykształcić mechanizmu obserwującego ego, zmienić poziomu reakcyjności, psychotyzmu, neurotyzmu i pogoni za walidacją. Nauczyć się komunikować jak PRO.
Ty jesteś jedyną osobą, która dokona zamachu na wykreowaną personę, zaora ją do gołej gleby i zbuduje zdrowy fundament od zera, mając w rękach swój energetyczny GPS.
Ja mogę jedynie przytrzymać Ci lustro na chwilę i towarzyszyć w Twoje podróży przez mrok do światełka w tunelu.
Nie ma znieczulenia ani pigułki odwagi.
Pamiętaj, jak działa twój instynkt samozachowawczy:
Za wszelką cenę unikać bólu i rozczarowania.
Poszukiwać łatwizny i przyjemności, aby nie czuć tego co trzeba poczuć, aby zintegrować.
Iść po linii najmniejszego oporu (oszczędzanie) energii, aby nie wyjść poza status quo.
Rozwój wymaga wybitnej odwagi w pójściu na głowę klatę z instynktem, strachem i
niepewnością.
Dlatego tylko 3% ludzi jest w stanie zajechać gada z tyłu głowy i działać pomimo Stachu, tego co ludzie powiedzą, aby osiągnąć sukces, bez czekania na pozwolenie czy też walidację z zewnątrz budując swoją rzeczywistość jedynie na własnych zasobach.
Dla świadomych ten proces trwa minimum 3 lata, jeśli człowiek nadaje się do mentoringu, coachingu czy terapii, a niektórzy się NIE NADAJĄ, bo tak mocno MUSZĄ mieć rację i być nieomylni w obronie persony.
Upadków, epickiego rozbicia persony na milion kawałków, bycia nagim, bezbronnym, pustym, aby mogło wejść tam światło samodzielnego myślenia poza kolektywem, chęci spróbowania od nowa, samotności potrzebnej, aby umarł stary świat złożony z cudzych elementów, by narodził się nowy, czysty TWÓJ.
Tam nie ma konceptu pokorne ciele dwie matki ssie – albo choinka i karp – dogmat i zabobon, albo świadomość działania.
W tą drogę idziesz sama, nie ciągnąć nikogo ani na nikogo nie czekając.
Wyjście ze strefy komfortu jest możliwe – wymaga ogromnej ilości samozaparcia, dedykacji, dyscypliny jak i wytrwałości i każdy bez wyjątku jest w stanie tego dokonać. Bez podpowiedzi z google.
Tam nie ma google – tam jedynie swój własny autorytet, ale aby on zaistniał MUSISZ skończyć ze współzależnością.
Nie ma dobra i zła.
Jest zasadne energetycznie albo niezasadne.
Co grozi za niedokonanie tego wyboru?
Frustracja, rozgoryczenie sobą, poczucie zmarnowanego życia, zaprzepaszczenia potencjału, dezintegracja osobowości, obłęd.
Śmierć nie „czyści” karmy.
Urodziłaś się dla siebie, tak samo żyjesz, aby realizować potencjał zgodnie z ekspresją swojej duszy, umrzesz też dla siebie – z tym uporasz się też SAM/A.
Każdemu wedle uznania.